Park(ing) Day to jedyny dzień w roku, gdy miejsce parkingowe może zamienić się dosłownie we wszystko. Grupa artystów i dizajnerów Rebar z San Francisco w 2005 roku po raz pierwszy stworzyła mini park na parkingu. Od tego czasu każdego roku coraz więcej miast z całego świata przyłącza się do tej akcji. Odbywa się ona zawsze w trzeci piątek września. W tym roku wypada 16. września. Wtedy to również w polskich miastach, m.in. w Łodzi, Poznaniu czy Olsztynie zamiast samochodów w wybranych miejscach zaparkują ludzie w kawiarniach, na warsztatach rękodzielniczych lub po prostu na parkowej ławeczce.
Ideą happeningu jest ukazanie problemu transportu indywidualnego w miastach. Coraz większa liczba samochodów osobowych wymusza tworzenie większych ulic i większej ilości miejsc parkingowych. To zaś prowadzi do zmniejszania się liczby terenów zielonych oraz miejsc rekreacji dzieci i dorosłych. Park(ing) Day ma nam uzmysłowić, że istnieją sposoby, by zatrzymać tę tendencje. Mieszkańcy chcą, by miasto było dla nich, a nie tylko dla aut, dlatego należy szukać najlepszych metod łączenia tych potrzeb.
Wiele miast wprowadza zakaz wjazdu samochodom do centrum lub go ogranicza. Na przykład w Salzburgu zamienia się kilkupasmowe jezdnie w chodniki i trawniki, a w Krakowie poszerza się obszar centrum zamknięty dla ruchu kołowego. W 2003 roku powstała londyńska Congestion Charge Zone, czyli strefa płatnego ruchu. W Atenach i Meksyku do wyznaczonej strefy samochody mogą wjechać w konkretnym dniu, lub dniach tygodnia, w zależności od ostatnich cyfr numeru rejestracyjnego. Tokio zaś wprowadziło strefę niskiej emisji, gdzie obowiązuje zakaz wjazdu bądź opłata od kierowców aut, emitujących do atmosfery spaliny przekraczające wyznaczony poziom zanieczyszczeń. Wiele miast stosuje kilka sposobów ograniczania ruchu. Wszystkie jednak prowadzą do tego, że w centrach jest mniej samochodów, tym samym zmniejsza się nacisk na budowę kolejnych pasm jezdni i parkingów.
Samo ograniczenie ruchu to jednak za mało. Powinno ono zachęcić kierowców do korzystania z komunikacji miejskiej. Dlatego ważna jest budowa parkingów, tzw. Park & Ride, czyli Parkuj i Jedź. Zazwyczaj są one sytuowane na peryferiach miast, w sąsiedztwie węzłów komunikacyjnych. W Warszawie, posiadając bilet okresowy, za darmo można zostawić tam samochód. Ważny jest więc rozwój sieci transportu miejskiego, tak by szybko i sprawnie można się było przemieszczać po mieście, omijając korki. Wśród rozwiązań, które najczęściej się stosuje to buspasy i rozbudowa sieci tramwajowej, linii metra oraz kolei miejskiej.
Aby zmobilizować kierowców do zmiany środka transportu warto też inwestować w infrastrukturę rowerową. Sieć ścieżek rowerowych pozwala na bezpieczną jazdę po mieście, bez potrzeby włączania się w ruch samochodów. System wypożyczalni rowerów miejskich, działających między innymi w Warszawie, Rzeszowie, czy Toruniu sprzyja zaś przemieszczaniu się na nieduże odległości, w niektórych wypadkach całkowicie za darmo.
W wielu miastach te rozwiązania wprowadzane są powoli, trzeba jednak pamiętać, że nigdy nie wyeliminuje się w zupełności ruchu kołowego. Dlatego warto korzystać z rozwiązań kompromisowych. Roślinność na parkingach jest podstawową kwestią, którą można i należy wręcz wprowadzać. Dzięki drzewom i krzewom zatrzymywana jest woda opadowa, a także wytwarza się lokalny mikroklimat, oczyszczający powietrze ze spalin i zanieczyszczeń. Specjalne płyty ażurowe zaś pozwalają tworzyć miejsca parkingowe w formie trawników.
My jednak już dziś możemy mieć wpływ na nasze miasto. Zostawmy samochód w garażu i korzystajmy z komunikacji miejskiej. Jeżdżąc na mniejsze odległości, warto przesiąść się na rower lub wybrać się pieszo. Puste miejsca parkingowe będą wtedy mogły być przekształcone na stałe, a nie tylko w czasie Park(ing) Day.
Anna Tomaniak