Jeśli potrafisz przeczytać ten tekst, należysz do grona szczęśliwców, którzy nauczyli się czytać, pisać i liczyć, więc najprawdopodobniej korzystałeś z darmowej, publicznej edukacji. Niestety, aż 781 mln osób na świecie powyżej 25. roku życia nie potrafi ani czytać, ani pisać, a na edukację po prostu ich nie stać. Większość z nich, bo 64 procent, to kobiety. 54 mln kobiet analfabetek żyje w siedmiu państwach afrykańskich: Nigerii, Etiopii, Bangladeszu, Demokratycznej Republice Konga, Tanzanii, Egipcie i Burkina Faso oraz w dwóch państwach azjatyckich – Indiach i Pakistanie. W Afryce 25% dzieci nigdy nie rozpocznie nauki w szkole podstawowej, a 75% z nich nie ukończy szkoły podstawowej ze względu na biedę i konieczność pracy, mimo że prawo do edukacji jest jednym z podstawowych praw zapisanych w Deklaracji Praw Człowieka!
W ramach programu walki z analfabetyzmem 8 września został ogłoszony przez UNESCO Międzynarodowym Dniem Alfabetyzacji – podkreśla on znaczenie programu ONZ „Edukacja dla wszystkich 2000-2015” oraz jest okazją do uhonorowania osób walczących o dostęp do edukacji na całym świecie. W 2015 roku międzynarodowa konferencja, która towarzyszy obchodom święta, odbędzie się w Paryżu.
Zapewnienie powszechnego nauczania na poziomie podstawowym – a zwłaszcza zapewnienie wszystkim dziewczętom i chłopcom możliwości ukończenia pełnego cyklu nauki na poziomie podstawowym – było drugim spośród ośmiu Milenijnych Celów Rozwoju, zaakceptowanych w 2000 roku przez szefów rządów 189 krajów i planowanych do osiągnięcia w 2015 roku. Umiejętność czytania, pisania i liczenia, a więc ukończenie co najmniej szkoły podstawowej zapewnia nie tylko podstawowe umiejętności społeczne, ale i klucz do lepszego życia – to sposób na wyjście z biedy i zdobycie lepiej płatnej pracy, zrozumienie zasad dbania o higienę i zdrowie, mniejszą podatność na manipulację i wykorzystanie przez nieuczciwego pracodawcę, lepszą, bo bardziej świadomą opiekę nad dziećmi, świadomość polityczną. Tymczasem w rzeczywistości sytuacja wygląda następująco:
„Menedora jest jedną z tysięcy dziewcząt, które każdego roku porzucają szkołę z powodu wczesnego zajścia w ciążę i małżeństwa. Pochodzi z bardzo biednej rodziny. Była zaledwie trzynastolatką, uczącą się szósty rok w szkole podstawowej, kiedy w 2012 roku zaszła w ciążę. Teraz ma 16 lat i jest matką dwójki małych chłopców, których nie ma czym wykarmić. Nie posiada żadnych umiejętności, więc zawsze będzie żyć w krańcowym ubóstwie” – mówi Fikri z Burundi.
„Jeśli jesteś chłopcem pochodzącym z wykształconej rodziny z klasy średniej, będziesz mieć szansę, by chodzić do szkoły i zdobyć edukację. Ale jeśli jesteś dziewczynką, a do tego muzułmanką, to podwójna tragedia. Nie mogłam nawet chodzić do przedszkola, jak mój brat, ponieważ krewni zakazali tego mojej mamie. Udało mi się zrobić magisterium tylko dlatego, że mama walczyła o mnie” – dodaje Iram z Indii.
Zara z Jamajki opisuje sytuację swojego kraju następująco: „Wiele dzieci na Jamajce nie ma okazji, by nauczyć się angielskiego. Dzieci na co dzień prowadzą rozmowy w rodzimym dialekcie, ale oczekuje się od nich nauki w zupełnie innym języku. Karaibskie Centrum Egzaminów do Szkół Średnich przeprowadza wszystkie egzaminy w języku angielskim i wielu uczniów oblewa je, ponieważ nie rozumie pytań, które są im zadawane”.
Tragiczną sytuację opisuje Mohammed z Jemenu: „W Jemenie większość dzieci mieszkających w odległych, górskich rejonach nie chodzi do szkoły nie tylko dlatego, że droga piechotą zajmuje im od 30 minut do godziny dziennie, ale też dlatego, że trwające w tych okolicach konflikty zbrojne sprawiają, że droga jest bardzo niebezpieczna. Kiedy pojechałem do jednego z tych miejsc i zapytałem uczniów z 30 szkół, jaki projekt mógłbym poprowadzić dla nich w szkole, poprosili mnie, żebym powiedział ludziom stąd, by przestali walczyć, bo kiedy strzelają, dzieci są zmuszone zostać w domu i nie mogą się uczyć”.
Wszystkie te dziecięce historie przeczytać można w raporcie UNESCO „Edukacja dla wszystkich 2000-2015” (wersja angielska dla młodych czytelników), który został ogłoszony 9 kwietnia 2015 roku, jednocześnie w Paryżu, New Delhi oraz w Nowym Jorku i jest podsumowaniem piętnastu lat realizacji celów programu, określonych podczas Światowego Forum Edukacyjnego w Dakarze w 2000 roku.
Wśród Milenijnych Celów Rozwoju znalazły się m.in.:
- Cel 1. Upowszechnienie opieki i edukacji przedszkolnej, zapewnienie jej wszystkim dzieciom, a szczególnie tym ze środowisk zaniedbanych i ubogich.
- Cel 2. Zapewnienie wszystkim dzieciom obowiązkowej, bezpłatnej podstawowej edukacji na odpowiednim poziomie, ze szczególnym uwzględnieniem dziewcząt, dzieci ze środowisk marginalizowanych i dzieci ze środowisk mniejszości etnicznych.
- Cel 3. Zapewnienie równego dostępu do edukacji młodzieży i dorosłym, umożliwienie im zdobywania umiejętności i wiedzy, niezbędnych w codziennym życiu.
- Cel 4. Zmniejszenie o 50 procent liczby analfabetów wśród dorosłych.
- Cel 5. Eliminacja nierówności w dostępie kobiet do edukacji podstawowej i średniej.
- Cel 6. Poprawa jakości kształcenia we wszystkich jego aspektach w celu zapewnienia wymiernych rezultatów kształcenia dla wszystkich.
Czy wymienione cele udało się osiągnąć? Do szkoły chodzi dziś 50 mln dzieci więcej niż w 1999 roku, ale raport nie pozostawia złudzeń. Tylko 52% krajów zapewniło wszystkim dzieciom obowiązkową i bezpłatną edukację na podstawowym poziomie. Aż 100 milionów dzieci w 2015 roku nadal nie będzie miało szansy na ukończenie szkoły podstawowej, a 1/3 dzieci w wieku szkolnym, które pozostają poza jakimkolwiek systemem edukacji, mieszka w regionach dotkniętych wojną lub przeciągającymi się walkami bojówek (około 2,6 mln syryjskich dzieci nie chodzi do żadnej szkoły, ponieważ praktycznie mieszkają na „polu bitwy”, w Somalii wojna domowa niemal całkowicie zniszczyła system edukacji – kraj ma 62% analfabetów). Nawet jeśli szkoły są darmowe – jak np. w Gwinei czy Zambii – to pieniądze trzeba wydać na podręczniki, przybory, ubranie do szkoły, czy dojazd, ponieważ szkoły położone są daleko (więcej na ten temat przeczytasz tutaj).
Na wszystkie te wydatki rodzice nie mogą sobie pozwolić, zwłaszcza że typowa rodzina w wielu państwach posiada kilkoro dzieci. Dlatego dzieci szybko przerywają naukę lub nawet jej nie rozpoczynają, co dotyczy zwłaszcza dziewcząt. Ze względu na różnice kulturowe, rodziny nie chcą oddawać dziewcząt do szkół z internatem i boją się, że córka zostanie porwana w trakcie drogi do odległej szkoły – nie opłaca się też inwestować w edukację dziewcząt, bo tradycyjnie mają być żonami i matkami. Chłopcy wędrujący do szkół są na niektórych terytoriach porywani i siłą wcielani do partyzantki, prowadzącej wojnę domową, gdzie stają się po prostu „małymi zabójcami” (dzieje się tak na przykład w Ugandzie).
Osobnym problemem jest edukacja ponadpodstawowa – o ile np. w Tanzanii uczniowie w szkole podstawowej uczą się w języku suahili, to w szkole średniej edukacja prowadzona jest po angielsku, co eliminuje bardzo wielu uczniów – taki sposób edukacji to rodzaj etnicznej segregacji rasowej.
Z drugiej strony UNESCO odnotowało też działania pozytywne w postaci wprowadzania do szkół języków etnicznych, np. wprowadzenie w Maroku do szkół podstawowych języka używanego przez Berberów sprawiło, że znaczna liczba dzieci z tej grupy językowej zaczęła chodzić do szkoły częściej (podczas gdy w 2003 roku nie chodziło do szkoły około 9% Berberów, w 2009 już tylko 4%).
Zmniejszenie liczby dorosłych analfabetów to najtrudniejszy do osiągnięcia z celów „Edukacji dla wszystkich”. Zaledwie w 25% krajów udało się zmniejszyć o 50% liczbę dorosłych analfabetów, dla 32% krajów cel taki jest praktycznie nieosiągalny, co dotyczy głównie państw afrykańskich, a zwłaszcza pasa Afryki Subsaharyjskiej (co druga kobieta z tego rejonu nie potrafi czytać, pisać, ani liczyć) oraz Indii i Pakistanu.
Niestety, kobiety to nadal 2/3 dorosłych analfabetów na świecie – tradycyjnie bardzo wcześnie zawarte małżeństwo i równie szybkie macierzyństwo to podstawowe przeszkody w edukacji dziewcząt. Dziewczęta zazwyczaj zatrzymuje się w domu, by opiekowały się młodszym rodzeństwem i starszymi osobami oraz by przyuczały się do prac gospodarskich, a ponieważ sytuacja ekonomiczna rodziny nie pozwala na kształcenie wszystkich dzieci, zazwyczaj do szkoły posyła się chłopców. Do tych czynników dochodzi tabu kulturowe – często pierwsza miesiączka oznacza dla dziewcząt ostatni dzień nauki w szkole.
W oddalonych od miasta wsiach brakuje kadry nauczycielskiej, w 1/3 krajów (głównie Afryka) nauczyciele nie mają odpowiedniego wykształcenia i kwalifikacji, liczebność w klasach waha się od 50 do 80 osób, książki i pomoce naukowe są przestarzałe lub jest ich za mało. Często szkoła nie ma nawet osobnego budynku, a nauczyciele legitymują się wykształceniem podstawowym. Dlatego tak ważna jest pomoc fundacji i organizacji pozarządowych na rzecz rozwijania edukacji na poziomie podstawowym i zawodowym – projekty takie realizuje m. in. Stowarzyszenie „Edukacja dla Pokoju”, które wybudowało m.in. szkoły w Mohmandan w Afganistanie, gdzie zamieszkiwali zwaśnieni Tadżykowie, Pasztuni, Hazarzy czy Uzbecy, szkoły dla chłopców i dziewcząt w Heracie (Afganistan), czy szkołę w gminie Pobe Mengao (Burkina Faso). Podobnie działa Fundacja Razem dla Afryki.
Walka z analfabetyzmem nie jest jednak procesem łatwym, zwłaszcza jeśli nie będą w nim czynnie uczestniczyć rządy krajów Globalnego Południa. W Ghanie wystarczyło podniesienie wydatków na edukację z 4,2% PKB w roku 1999 do 8,5% w 2011, by zwiększyć liczbę uczniów zapisanych do szkół podstawowych z 2,4 mln w 1999 roku do 4,1 mln w 2013 roku.
Jednak, według UNESCO, by osiągnąć w 2030 roku cele, które miały być osiągnięte w 2015 w ramach programu „Edukacja dla wszystkich”, potrzeba co najmniej 22 miliardów dolarów rocznie…
Opracowanie: Marta Zdanowska
Opublikowano w ramach projektu Postaw na rozwój. Zrównoważony! – 2. edycja współfinansowanego w ramach programu polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP w 2015 r.