Siedzę na kanapie, na kolanach leży laptop, zaczynam pisać tekst poświęcony Dniu Kundelka. W tym samym momencie z pokoju obok przybiega moja kundelka Dzidka, wskakuje na kanapę i bezceremonialnie podnosi nosem moją leżącą na klawiaturze dłoń i przenosi na swoją głowę. Nieco poirytowana zabieram rękę i próbuję skupić się na zadaniu, ale ona nie rezygnuje, koniecznie w tej chwili musi być pogłaskana, więc ręka, wbrew mojej woli, znów przenosi się na psią głowę. Początkowa irytacja ustępuje miejsca rozbawieniu, przerywam pisanie w pół zdania i głaszczę mojego psa. Zadowolona Dzidka kładzie się po chwili spokojnie obok mnie. W moim domu dzień kundelka jest codziennie!