Dożynki, podobnie jak duża część innych świąt obchodzonych współcześnie, wywodzą się z tradycji wierzeń pogańskich. Jest to najprawdopodobniej pozostałość po przedchrześcijańskich wierzeniach związanych z równonocą jesienną. Czas jesiennego zrównania się dnia z nocą uznawany był za moment, w którym Słońce przekazywało władzę nad światem Księżycowi, dzień topniał a noc stawała się coraz dłuższa. Poganie oddawali wtedy cześć drzewom i roślinom a także dziękowali Matce Ziemi za plony i prosili bogów o pomyślne żniwa w następnym roku.
Zgodnie z wierzeniami ludowymi, rozpoczynał się czas odpoczynku, wyciszenia, czas symbolicznej śmierci, pomimo tego święto miało zawsze radosny charakter. Obecnie obrzędy związane z jesiennym zrównaniem się dnia z nocą odprawiane są przez członków Rodzimego Kościoła Polskiego.
Kiedy w Polsce zaczęło dominować chrześcijaństwo, zwyczaje związane z równonocą jesienną, jako niedające się całkowicie wykorzenić, włączone zostały do oficjalnego cyklu obrzędowego. Dożynki to święto kończące i podsumowujące prace polowe, odbywa się zawsze po zakończeniu żniw, najczęściej w drugiej połowie września i jest podziękowaniem dla żniwiarzy za trud włożony w pracę i za zebrane plony, oraz okazją do pochwalenia się tymi ostatnimi.
Zwyczaje dożynkowe, znane i praktykowane do dzisiaj, wywodzą się z czasów gospodarki folwarczno-dworskiej, kiedy to efekty pracy chłopów liczone były na konto dziedziców i dziedziczek. Przygotowania do dożynek zaczynały się jeszcze w czasie trwania żniw. Według dawnego zwyczaju, podczas żęcia lub koszenia zboża, należało zostawić na polu pas niezżętych kłosów, jako ofiarę na poczet urodzaju w następnym roku. Ta ostatnia garść kłosów pozostawiona na polu nazywana była brodą, przepiórką, kozą czy pępem, w zależności od regionu. Po zebraniu ściętego zboża w snopy, kiedy nic już nie leżało na polu, żniwiarze otaczali kołem pozostawioną na polu kępę, śpiewali pieśni i wyrywali z pomiędzy pozostałych kłosów wszelkie chwasty, co miało zapewnić dobre zbiory kolejnego lata.
W niektórych rejonach Polski dokonywano dziwacznego zwyczaju „oborywania przepiórki”, jako pługu używano wtedy… dziewczyny, która w danym roku okazała się najsprawniejszą żniwiarką. Chłopcy chwytali ją za nogi i głowę i obchodzili z nią kępę dookoła, symbolicznie „orząc” dziewczyną ziemię. Choć nam może wydawać się to niezrozumiałe, dla dziewczyny był to wielki zaszczyt. Po tych zabiegach związywano wszystkie kłosy z przepiórki w jeden warkocz, ozdabiano wstążkami i kwiatami a potem pozostawiano na polu, jako dar dla ptaków i gryzoni, które inaczej mogłyby się mścić i niszczyć pochowane w komorach zapasy. Po jakimś czasie uroczyście ścinano pozostawioną na polu garść zboża, wierzono, że ma ono magiczną moc zapewniania urodzaju, więc część kłosów wplatano w dożynkowe wieńce.
Wieńce wito z kłosów zbóż, mogły mieć one formę korony zakończonej czubem, snopka, obręczy. Pomiędzy kłosy wkładano kwiaty, wstążki, owoce, warzywa, chodziło o to, aby wieniec był bardzo bogaty, by żniwiarze mogli pochwalić się tegorocznymi zbiorami. Zdarzało się, że na czubku wieńca umieszczano żywego koguta, kurczę, kaczątko lub gąsiątko, albo figurkę bociana jako symbol płodności i urodzaju. Wieniec niesiony był na głowie lub w rękach przez najlepszą żniwiarkę, jeśli był pokaźnych rozmiarów, w jego prowadzeniu pomagały inne żniwiarki i parobkowie. Za wieńcem, w pochodzie, postępowała reszta żniwiarzy, w odświętnych ubraniach, z przybranymi kwiatami i zbożem narzędziami pracy a więc sierpami lub kosami. Oprócz wieńca lub wieńców z okazji dożynek pieczono chleb który również niesiony był w pochodzie.
Zwykle najpierw, chociaż nie było to regułą, orszak udawał się do kościoła aby poświęcić plony. Następnie, w towarzystwie muzyki i śpiewu, korowód żniwiarzy przechodził do domu gospodarza dożynek, a więc zwykle do dworu. Warto wspomnieć, że pieśni śpiewane przy okazji tego święta, mówiły nie tylko o plonach i urodzaju, ale często zawierały żarty i docinki skierowane do pana, ekonoma czy nadzorcy prac polowych. W tym dniu ludzie związani z dworem wyjątkowo przymykali oko na chłopskie złośliwości.
Kiedy orszak docierał na miejsce, gospodarz uroczyście witał przybyłych, dziękował im za całoroczny trud, chwalił efekty pracy i zapraszał na poczęstunek i potańcówkę. Przyniesione przez żniwiarzy wieńce przechowywane były do następnego roku, a wytrzęsione z nich ziarno dodawano do ziarna przeznaczonego pod zasiew. Z czasem, kiedy sytuacja chłopów w Polsce zaczęła się zmieniać, dożynki wyprawiane były też przez bogatszych gospodarzy.
W dwudziestoleciu międzywojennym urządzane były dożynki gminne, powiatowe a nawet ogólnopolskie. Pierwsze oficjalne, ogólnokrajowe dożynki prezydenckie, odbyły się w 1927 roku w Spale a ich gospodarzem był Ignacy Mościcki. W czasach PRL było to święto bardzo hucznie obchodzone na wszystkich szczeblach administracji państwowej. Wtedy było to wydarzenie przede wszystkim polityczne i propagandowe, mające pokazać potęgę krajowego rolnictwa i słuszność działań partii. Podczas oficjalnych uroczystości dożynkowych na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie w roku 1968, samospalenia dokonał Ryszard Siwiec, protestując w ten sposób przeciw interwencji wojsk PRL w ówczesnej Czechosłowacji.
Dożynki prezydenckie powróciły w 2000 roku za sprawą Aleksandra Kwaśniewskiego i od tej pory corocznie organizowane są w Spale przez każdego kolejnego prezydenta. W tym roku impreza zaplanowana jest na 20 i 21 września.
Źródło: Anna Zadrożyńska, „Powtarzać czas początku”, Wydawnictwo Spółdzielcze, Warszawa 1985.
Więcej o Dożynkach Prezydenckich
Karolina Baranowska